poniedziałek, 3 grudnia 2012

Powrót Jedi - zaDyma

Ileż to czasu nie napisałem tu ani słowa. Tak dużo się zmieniło, że nie wiem od czego zacząć. Może od tego, na czym skończyłem.
Rzucanie palenia nie poszło mi najlepiej. Po pół roku poległem ale na tym się nie skończyło. Wpadł mi mianowicie pod kursor link do artykułu o e-papierosach. Przeczytałem, pogooglałem, przewertowałem bogate zasoby forów internetowych i się na e-palenie napaliłem. Okazało się, że zasadnie bo e-papieros spodobał mi się od razu. Momentalnie porzuciłem analogi (klasyczne papierosy w żargonie e-palaczy) i rozkoszowałem się całym spektrum liquidów, dostępnych na rynku. Szybko (po pół roku) okazało się, że sprawa jest bardziej skomplikowana i niedoskonałość technologiczna elektronicznego dymka sprawiła, że na jakiś czas wróciłem do substancji smolistych. Z klasycznymi papierosami jest tak: kupujesz paczkę, palisz, palisz, palisz... palisz, wyrzucasz kupujesz nową. E-papieros jest jak nowy samochód. Póki jest nowy to działa jak trzeba, jest gwarancja i nie ma problemów. Po jakimś czasie (zwykle tydzień po wygaśnięciu gwarancji) coś tam stuka, więcej pali, odpada lakier. Trzeba mu poświęcić sporo czasu i pieniędzy, aż w końcu wraca się do podróży tramwajem... I tak mój e-pet stracił na wydajności, żywotności baterii i atrakcyjności ogólnie. Na którejś imprezie brakło zasilania i wypaliłem masę szlugów. Na szczęście powrót do złego nie trwał długo i nabyłem nowy, lepszej marki model. Ten też okazał się nieodporny na moją siłę ssącą i nie przeszedł próby czasu. W końcu poczytałem, odnalazłem się w nowych trendach i nabyłem E-Go z systemem Tank, którego używam do dziś (zmieniłem egzemplarz ale na prawie taki sam). Mogę bez wahania powiedzieć, że e-papieros pomógł mi uwolnić się od rozsiewania wokół siebie popielniczanej woni i czarnej jak smoła dziury w portfelu (e-palenie jest tańsze!). Gorąco polecam! A chcących zgłębić temat zapraszam na to forum.

czwartek, 9 kwietnia 2009

W okolicach godziny 21:00, dnia 4.04.2009 wypaliłem ostatniego papierosa. Decyzja o rzuceniu palenia pojawiła się nagle, nie przygotowywałem się do tego. W decyzji pomogła mi rządza posiadania przynajmniej przyzwoitego wzmacniacza do gitary.

Pierwsze dni upłynęły gładko, kryzys zaczął się, gdy po raz pierwszy sięgnąłem po Napój Bogów (czyt. piwo). Chęć zapalenia papierosa okazała się główną myślą, szwędającą się po głowie. Nadmienię, iż wypiłem tego trunku sporo a mimo to trzymam się dzielnie. Pozdrowienia dla wspierających: KK i Izabeli.

Ciąg dalszy nastąpi (chyba że gdy wytrzeźwieję, zapomnę że napisałem posta...).

wtorek, 18 listopada 2008

Przeczytaj koniecznie!

Dostałem dziś e-mail od dawnej znajomej. Zdziwiło mnie to okrutnie bo on jest jedną z ostatnich osób, od których spodziewam się wiadomości. Co otrzymałem? Jak nietrudno się domyślić - łańcuszek.

Pojawiło się w nim kilka pytań, zatem otworzyłem edytor tekstu (ignorując tym samym nakaz użycia kartki papieru) i ochoczo zabrałem się za odpowiadanie na pytania. I tak po kolei:

1. Napisz imię osoby płci przeciwnej.
Krystyna

2. Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony czy żółty?
zielony

3. Pierwsza litera twojego imienia?
B

4. Miesiąc urodzenia?
Maj

5. Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały?
czarny

6. Imię osoby tej samej płci.
Stefan

7. Ulubiony numer?
13

8. Wolisz jezioro czy morze?
jezioro

9. Napisz życzenie (możliwe do spełnienia!).
Żadnego k...a łańcuszka więcej!

Umierając z ciekawości zajrzałem na koniec e-maila i takie oto implikacje wywołał dokonany przeze mnie wybór odpowiedzi:

1. Kochasz tę osobę.
Krystyna to imię pewnej kotki, którą owszem, lubię ale o innych emocjach raczej nie może być mowy.

2. Jeżeli wybrałaś /eś:
Zielony – twoja dusza jest zrelaksowana i jesteś osobą na luzie.

Jou Ziomoś przybij piątala, zapodamy na ośkę skołować madżongę.

3. Jeżeli pierwsza litera twojego imienia jest:
A-K - masz w sobie dużo miłości, którą ofiarujesz bliskim i przyjaciołom.

Tu zakręciła mi się w oku łza i postanowiłem w nagrodę kupić sobie czekoladę z bakaliami.

4. Jeśli urodziłaś /eś się w:
Kwiecień - czerwiec
Twój związek (uczuciowy) jest bardzo silny, będzie trwał długo i pozostawi wspaniałe wspomnienia na zawsze.

Jeżeli czytaliście uważnie, z pewnością domyślacie się, że dla innego zakresu miesięcy czeka mnie równie słodka i świetlana przyszłość.

5. Jeśli wybrałaś /eś
Czarny: twoje życie obierze inny kierunek, co będzie dla ciebie bardzo korzystne i bardzo cię to ucieszy.

Dynamika substuktury czerni skłania do przemyśleń nad ideą multidynamizmu czasoideoprzestrzeni w ponadpodstawowych jednostkach zmiany wielkości, opisujących wpływ intensywności czerni na amplitudę wywołań zmiennolosowych, przy założeniach, zgodnych z trzecią teorią współistnienia wszechświatów.

6. Ta osoba jest twoim najlepszym przyjacielem.
Nie znam żadnego Stefana.

7. To jest ilość twoich bliskich przyjaciół w twoim życiu.
A gdyby moją ulubioną liczbą była 1356367?

8. Jeśli wybrałaś /eś:

Jezioro: Jesteś lojalnym przyjacielem i kochanką /iem.
Można by pomyśleć, że wybór morza będzie oznaczać kochankę w każdym porcie i brak zębów z powodu źle obliczonych zapasów kapusty ale nie:

Morze: Jesteś bardzo spontaniczna /y i lubisz zadowalać ludzi.

9. To życzenie spełni się tylko wtedy, gdy wyślesz tego maila do 5 osób w ciągu jednej godziny. Jeśli wyślesz je do 10 osób spełni się przed twoimi następnymi urodzinami
No to jestem skazany na łańcuszki do końca życia.

Osoby, tworzące łańcuszki najczęściej kierują się potrzebą wywołania zamieszania w sieci. Nie chodzi tu wcale o społeczność tylko o skuteczne zapychanie sieci zbędnymi treściami i marnowanie zasobów. Można pomyśleć "to tylko mały mail, nie wywoła masowej histerii wśród ISP" ale pomnóżmy takiego e-maila przez przynajmniej pięć (patrz pkt. 5.) osób i powiększ o przyrost geometryczny... Może zrobić się sporo i tak też się dzieje. Grubo ponad połowa ruchu sieciowego to spam. Dla uzupełnienia dodam, że moja reakcja, czyli ten post, również generują ruch w sieci i w pewnym sensie cel internetowych wandali został osiągnięty. Nie wspominając o czytelnikach, chciwie pobierających kilobajty danych tylko dlatego, że nie olałem kolejnego łańcuszka, jak wszystkie inne, tylko postanowiłem zabrać głos. To chyba przez te wywołania zmiennolosowe...

Łańcuszkom-STOP - Bez łańcuszków i spamu

piątek, 14 listopada 2008

Dominacja

Wiekopomne dzieło, które powstało z okazji Dnia Domino w 2007 roku.

wtorek, 26 sierpnia 2008

Nie lubię poniedziałku

Co prawda jest wtorek ale poniedziałek był podły. Po pierwsze trzeba było ić do pracy, po drugie żyć ze smutkiem spowodowanym odwołaniem niedzielnego koncertu. Deszcz skutecznie wygonił publiczność.

Ale co się będziemy przejmować. Następny koncert 30 września w Strykowie. Ja tymczasem szykuje się na Wielką Wyprawę...

niedziela, 24 sierpnia 2008

Niedziela będzie dla nas

Dzisiaj, wraz z zespołem Drive Away, wyruszamy w dalszy ciąg nieoczekiwanie przerwanej trasy koncertowej. Tym razem zawitamy w Walewicach, gdzie zespół święcił sukcesy rok temu. Chłopaki są zdeterminowani, jest trochę nowego materiału, szykuje się ciekawy wieczór.

Brak muzyki na żywo odbił się w moim życiu pustką i smutkiem, więc wreszcie będzie okazja trochę podniszczyć narządy słuchu. Dużo emocji daje bezpośredni udział w tym, co się dzieje, gdy ma sie poczucie, że to co płynie z głośników zależy trochę od ciebie. Liczę na dobre zaplecze sprzętowe i sympatyczną atmosferę.

Jak będzie - postaram się opowiedzieć. Póki co, proszę trzymać za zespół kciuki zdalnie (zwłaszcza za niżej podpisanego bo mnie wywalą z roboty) lub wcisnąć zwłoki w samochód i podziwiać live:


Wyświetl większą mapę I nikt się nie wykręci, że nie wie, gdzie są Walewice :) Start o 20:00.

sobota, 23 sierpnia 2008

Klasztory, kościoły i paski

Postanowiłem zaświecić przykładem i napisać posta. Ktoś może pomyśleć, że to te tysiące e-maili od czytelników, ktoś inny, że bukiety kwiatów przesyłane co tydzień. Inny powie, że wysokie stężenie muzyki Disco Polo w pobliskim markecie pomieszało mi zmysły. Wszyscy oni się mylą.

Ostatni weekend lipca spędziłem w Łowiczu. Zabrała mnie tam pewna łowiczanka, znana z poprzednich postów jako KK. Namawiano mnie do tego dużo wcześniej i w sumie chęć wyraziłem, tylko czasu nie starczało. Wolny dla obojga weekend pozwolił nam wreszcie wcisnąć zwłoki w autobus i raźno ruszyliśmy na miejsce.

Miasto ogromnie zaskoczyło mnie już po doń wjechaniu, przede wszystkim architekturą. Do miejsca zamieszkania poszliśmy okrężną drogą i już wiedziałem, że KK ma przechlapane bo będzie mnie musiała zaprowadzić w każde ciekawe miejsce. Po lekkim posiłku udaliśmy się na zwiedzanie. I tak zobaczyłem zamek, Bzurę (taka rzeka), wał, muzeum, Stary Rynek, Nowy Rynek (jeden z trzech w Europie trójkątnych rynków - polecam!), kościoły (wart zwiedzenia, barokowy kościół Pijarów z XVII wieku), katedry, bazyliki, klasztory (!), koński targ, ulice handlowe. galerię łowicką i kilka sklepów z obuwiem, gdyż nie wziąłem sandałków. Zmęczeni wróciliśmy na obiad i wieczorem znów na podbój - tym razem nocnego - Łowicza. Wszelkie miejsca, gdzie można w nocy coś wypić lub zjeść, są zamykane o 22:00 więc nocne życie nie jest rozbudowane. Młodzież spotyka się na Nowym Rynku i coś tam robi (nie zaobserwowałem dokładnie).

Drugi dzień znęcił nas boską, słoneczną pogodą. Bzura wyznaczała drogę ku polom nieprzebranym i trawom pachnącym lecz szybko okazała sie, że dalsze podróżowanie może zakończyć się udarem mózgu. Potem kawiarnia, lenistwo, piwo i Monopoly.

Najbardziej pozytywny był spokój. Cisza, brak agresji, ludzie jakby trochę przyjemniejsi, kobiety lepiej ubrane. Ale to może tylko zachwyt turysty, spragnionego podrózy. Sprawdzę to na pewno przy nastepnej wizycie.

Na koniec dodam, że wspólna wyprawa zaowocowała powstaniem bloga. Zarówno jego autorka jak i niżej podpisany powinni się lepiej przyłożyć, by wierni czytelnicy nie czuli się zawiedzeni.

PS. KK, a0x - dzięki :)